Caroline:
Byłam szczęśliwa kiedy Damon przyszedł z takimi
informacjami, spakowałam się dosłownie w kilka minut i mogłam ruszać w drogę. Zastanawiało
mnie tylko skąd Damon wziął tą czarownicę. Dlaczego ona musiała być akurat z
Nowego Yorku. Nie mogła mieszkać w pobliżu. Spakowałam rzeczy do samochodu i
czekałam na mojego wspólnika. Jak już wsiadłam nie mogłam się doczekać aż
będzie po wszystkim. Spojrzałam na Damona aż cała się gotowałam żeby go wypytać o jakieś szczegóły, ale
wolałam go nie denerwować.
- Blondie tylko na nic się nie nastawiaj, może to być ślepy
trop. – Spojrzał na mnie Damon i jakby wiedział co mam na myśli. To było jakieś
dziwne.
- Wiem przecież o tym. Po prostu uważam, że trzeba spróbować
wszystkiego. – Spojrzałam na swojego, można powiedzieć przyjaciela. Oparłam głowę o zagłówek i podciągnęłam kolana
pod brodę, chce żeby ten koszmar się już skończył. Nie radzę sobie z tym
uczuciem. Stało się coś co mnie zaskoczyło i o bardzo Damon uścisnął moją dłoń.
Z wrażenia rozchyliłam lekko usta. On nigdy nie pokazywał uczuć przynajmniej
nie tak otwarcie. Uśmiechnęłam się nie
śmiało i odwróciłam głowę w stronę szyby, co jakiś czas
czułam jego spojrzenia
na sobie ale ja sama nie odważyłam się obdarować go spojrzeniem. Czy to serio
się działo, czy znowu Damon zaczyna mi się podobać? Jakbym mało miała problemów.
Westchnęłam. Resztę drogi się nie odzywałam natłok myśli buzował w mojej głowie.
Nie mogłam skupić się na niczym konkretnym. W końcu zasnęłam może i sen to najlepsze rozwiązanie. Salvatore obudził mnie
pod hotelem.
- Dlaczego tutaj się zatrzymałeś? W tym hotelu mamy się z nią
spotkać? – Zadałam panie wysiadając.
- Nie kochana, tu się zatrzymamy dopóki ona nie przyjedzie, boi się Klausa i dlatego
ta cała zabawa w chowanego.
Pokiwałam głową i wzięliśmy jeden
pokój. Weszliśmy do środka. Rozejrzałam się uważnie.
- Pójdę się wykąpać. – Wskazałam na
drzwi od łazienki.
Chciałam a raczej musiałam się zrelaksować.
To był zbyt trudne dni przynajmniej ze
względu na to jak traktował mnie Stefan a jak Damon. Boże jakby zamienili się
na miejsca, Chciałam mieć ich przy sobie, nawet tego czubka Damona. Wykąpałam
się i przebrałam zrobiłam od nowa makijaż. Nie mogłam siedzieć bezczynnie i
czekać. Tylko czekanie, czekanie i czekanie. Ile czasu można czekać. Wzięłam
głęboki oddech.
Damon:
Czekałem aż Caroline wyjdzie z
łazienki. Żal mi było ją oszukiwać ale to w końcu dla jej dobra.
Może teraz nie
ma wiedzmy która nam pomoże ale jeśli jest rozwiązanie ja je znajdę. Usiadłem w
fotelu sącząc whisky z lodem. Długo nie mogłem zapomnieć jak dotknąłem dłoń
Caroline w
samochodzie. Chyba zacząłem coś do niej czuć.
- Jakeś wieści – Wyrwała mnie z
przemyśleń Blondynka. Pokiwałem głową.
- Będzie jutro najpóźniej po jutrze.
– Usiadła obok mnie podałem jej szklankę. – Caroline przecież
- Masz racje tylko chciałabym
mieć to już za sobą. – Spojrzała mi w oczy. Musiałem odsunąć ją od siebie jak
najszybciej.
- Caroline przestań się już mazać
bo nie mogę tego znieść. – Machnąłem ręką a ona była jak widać zawiedziona.
-Za to ty jesteś dupkiem i jak
wgl mogłam pomyśleć, że… - Przerwała nagle wstając, odwróciła się w stronę
okna. Nie pomogło mi o uczucie. Wstałem
zaraz za nią.
- Jak mogłaś pomyśleć że co? –
Musiałem się dowiedzieć odwróciłem ją w swoją stronę. Była
wściekła. Nie wiedziałem
czego mam się spodziewać. Wpadła prosto w
moje ramiona.
- Jak mogłam pomyśleć że mi się
podobasz.- Wywarczała ale ją pocałowałem a ona chociaż się na początku opierała
odwzajemniłem pocałunek. Po chwili wziąłem ją na ręce całując bez opamiętania.
Zaniosłem ją do łóżka zrywając po kolei z niej ubrania. Ona też nie czekała i zerwała
moje ubrania. Później po prosu oddaliśmy się sobie nawzajem, całkowicie.
Klaus:
Myśl o tej dziewczynie nie dawała
mi spokoju, była cudowna delikatna i taka kobieca jednocześnie. Bardzo dziwił
mnie ten nagły wyjazd zwłaszcza z Damonem. Wezwałem do Siebie Stefana.
-Poinformuj swojego brata
i waszą przyjaciółkę że nie będzie balu póki nie wrócą bo mam dla was
niesamowitą niespodziankę. – Uśmiechnąłem się popijając bursztynowy trunek .
- Nie mam pojęcia o czym
mówisz. – Stał z tą swoją kwaśną miną. I psuł mój humor
-Dobrze wiesz. –
Uśmiechnąłem się i zadzwoniłem do samego Damona.
- Damon przyjacielu nie ukrywaj
już Caroline i tak poczekam aż wrócicie przygotowałem dla was coś wspaniałego. – Odłożyłem telefon. –
Twój brat się rozłączył chyba nie chce żeby Caroline się Dowiedziała.
- Albo ma cie gdzieś.
Daj im spokój Klaus. Nie rób z Caroline zabawki. Masz mnie. – Westchnął.
- Caroline nie będzie
zabawką będzie kimś innym.
Nie dokończyłem mu bo to nie jest
jego sprawa. Dziewczyna będzie moja i nic nie stanie mi na drodze. Uśmiechałem
się sam do siebie wiedząc że nie długo będę mógł wrócić z moją Królową do
Nowego Orleanu.