Klaus & Caroline & Damon

Klaus & Caroline & Damon

wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział 3.

Caroline:
Zamrugałam kilka razy, aby upewnić się czy to nie są jakieś dziwne halucynacje. Zaniemówiłam na chwilę i wstałam. Byłam też nieco zmieszana wizytą jak dotąd myślałam przyjaciela. Chciałam podejść przytulić go i powiedzieć jak bardzo się ciesze, że mogę go zobaczyć. Jednak powstrzymało mnie coś. Jego wzrok był zimny i obojętny. Poza tym kazał trzymać mi się z daleka. Przechyliłam głowę przyglądając mu się uważnie. Stefan przez chwilę patrzył mi w oczy, po czym spuścił wzrok spoglądając na Damona. Schyliłam głowę nie wiedząc co zrobić ze sobą. Damon zmarszczył czoło. Wzięłam głęboki oddech.
- Bracie jak dobrze cię widzieć, przynajmniej Caroline ucichła na dłuższą chwilę. - Damon uśmiechnął się zadziornie. Zmieszałam się jeszcze bardziej.
- Damon odpuść. - Powiedziałam nie za głośno.
- A może Stefan powie nam co się stało z trumnami? - Brunet zapytał nieco podirytowany.
- Przyszedłem tutaj nie żeby się tłumaczyć, tylko chce żebyście sobie odpuścili. Nie chce zostać uratowany. - Głos Stefana był taki stanowczy aż przerażający.
- Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Nie zostawię cię w rękach tego potwora. - Dopiero teraz nabrałam odwagi żeby spojrzeć na niego ponownie. Nawet zrobiłam krok w stronę wampira.
- Nie Caroline, nie jesteśmy. Właściwie to nasza jak to nazywasz przyjaźń była dla mnie uciążliwa. Teraz jest mi lepiej. - Odpowiedział spokojnie. Otwarłam buzię z wrażenia. Nawet Damon podniósł się z kanapy.
- Wiesz co pieprze to wszystko. Miałeś racje Damon nie ma już dawnego Stefana. - Wzięłam kurtkę i wyszłam z pensjonatu.
Nie mogłam tam zostać i patrzeć na nich. Co też odbiło młodszemu z nich. Szłam przed siebie tak naprawdę nie wiedząc dokąd. Czy błędem był powrót czy może mój wyjazd. Nogi zaniosły mnie do Grilla. Postanowiłam wejść na kilka drinków. Chciałam zapomnieć o mętliku, który zrodził się w mojej głowie.

Damon:
Przysłuchiwałem się rozmowie między Caroline i Stefanem. Od razu wiedziałem, że mówi to wszystko żeby chronić naszą małą blondyneczkę. Jednak musiałem przyznać, że robił to w dość przekonujący sposób. Nawet wampirzyca uwierzyła w tą bajkę. Kiedy wyszła westchnąłem cicho patrząc na brata.
- Chyba troszeczkę przesadziłeś. - Podsumowałem.
- Tak będzie lepiej. - Odpowiedział mi bez wahania.
- Lepiej dla kogo? Dla ciebie? Bo poddałeś się? - Uniosłem kącik ust do góry.
- Nie Damon. Lepiej dla Caroline. Klaus zainteresował się nią. Przeniósł też trumny. - Powiedział Stefan, dość przybity.
- Myślisz że ona odpuści. Założę się że od jutra będzie szukała sposobu jak zabić Klausa.
- Wiem o tym musisz zrobić wszystko żeby to uniemożliwić. Jesteś mi to winien. - Stefan zdawał się być zdenerwowany. - Kiedy znajdę jakiś sposób żeby się go pozbyć, skontaktuje się z tobą, ale nie możecie się narażać.
- W porządku. Postaram się utrzymać w ryzach Barbie. Uważaj na siebie. - Skinąłem głową. Po chwili Stefan zniknął.
Minęło kilka godzin a ja siedziałem popijając whisky. Caroline powinna wrócić a jej telefon nie odpowiadał. Nie miałem zamiaru się ruszać i szukać jej po całym Mistic Falls. Zadzwonił do mnie Ric opowiadając jak to Caroline zabawia się w Grillu. Od razu wsiadłem w samochód i tam pojechałem. Bar był pełen przed wejściem czekał na mnie Saltzman.
- Gdzie ona jest? - Niemal warknąłem.
- Jak wejdziesz to na pewno jej nie przeoczysz. Tylko nie bądź zbyt no wiesz... Impulsywny. - Odpowiedział mi nauczyciel.
Przewróciłem oczami i wszedłem do środka. Muzyka grała głośno, w pomieszczeniu panował gwar. Słychać było gwizdy. Rozejrzałem się, na barze tańczyła Caroline kompletnie pijana. Miła zamiar się rozebrać już ściągała bluzkę. Podszedłem bliżej.

- Caroline złaź. - Wyciągnąłem do niej rękę.
- Odwal się. - Wybełkotała.
Prychnąłem pod nosem, pociągnąłem ja za rękę i przerzuciłem przez ramie. Szarpała się i coś marudziła pod nosem. Zaniosłem ją i postawiłem koło samochodu.
- Damon, tylko bądź delikatny. - Poklepał mnie po ramieniu Ric.
- Puszczaj mnie. - Znowu Forbes zaczęła się wyrywać.
- Jedziemy do domu, albo sama wsiądziesz albo znowu pojedziesz w bagażniku. - Będąc pewny jej odpowiedzi otworzyłem przed nią drzwi. Wsiadła oburzona. Zabawnie wyglądała pijana i wkurzona. Skinąłem głową na Alarica i wsiadłem do samochodu. Spojrzałem na blondynkę i ruszyłem w stronę domu.
- Zawsze musisz popsuć zabawę? To ty mówiłeś zawsze, że jestem sztywna, zbyt poważna mam manie kontrolowania, odpuściłam dzisiaj. - Westchnęła.
- Zabawa a robienie z siebie pierwszej lepszej to jest różnica. Jesteś pijana. Porozmawiamy kiedy wytrzeźwiejesz. - Spojrzałem na nią. Carolina oparła się o zagłówek. Ta sytuacja ją przerastała, Stefan dał mi zadanie trzymać ją od niego z daleka. Już wiedziałem, że to będzie trudniejsze.
- Masz racje, nie rozmawiajmy. - Odpowiedziała nie złośliwie, bardziej bezsilnie, nawet na mnie nie spojrzała.
 Przyjechaliśmy do pensjonatu. Otwarłem jej drzwi ale zasnęła. Coś w niej było co zaczęło mi się podobać. To mnie trochę zaskoczyło. Wcześniej tego nie było. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem ją do sypialni. Powoli zdjąłem buty z jej stóp. Przez chwile popatrzyłem na nią.
- Damon... - Wymamrotała i podniosła głowę.
- Słucham? - Spojrzałem na nią.
- Dziękuje, że przyjechałeś. - Uśmiechnęła się co prawda nie był to szeroki uśmiech. Był mały delikatny ale szczery.
- Jesteś moją dłużniczką Blondie. - Mrugnąłem do niej i poszedłem do siebie. Zadzwonił mój telefon.
- Halo. - Odebrałem bez namysłu.
- To ja. Klaus chce urządzić przyjęcie za kilka dni. - Poinformował mnie Stefan.
- Mówisz mi o tym żebym zdążył kupić smoking? - Zażartowałem.
- Mówię Ci o tym żebyś zgadł kogo chce zaprosić. - Mój braciszek był podirytowany.
- Caroline. - Szepnąłem zaciskając szczękę. - Mam już pewien plan.
Rozłączyłem się i spakowałem kilka rzeczy. Mogłem się położyć spać. Następny dzień zapowiadał się cholernie ciekawie. Rano obudziły mnie jakiś trzaski w bibliotece. Wstałem i poszedłem to sprawdzić. Na podłodze klęczała Forbes i zbierał książki.
- Już nie spisz? - Zapytałem podchodząc bliżej.
- Nie wstałam godzinę temu, przeszukałam internet i teraz książki musimy być sposób na pozbycie się Klausa i odzyskanie Naszego Stefana. - Nerwowo zaczęła układać książki które jej zleciały.
- Pakuj się jedziemy do Nowego Yorku. Tam czeka na nas wiedźma która może pomóc. - Kłamałem ją ale musiałem działać na zwłokę. Widziałem jak jej twarz się rozpromienia. W jej oczach rozbłysnęła nadzieja. Westchnąłem. Poczułem wyrzut sumienia, bo przecież kłamałem. Co się ze
mną dzieje? Damon Salvatore nie czuje wyrzutów sumienia.
- Daj mi 15 min. - Krzyknęła i popędziła się pakować.
Czekałem przy samochodzie kiedy wyszła. Wyglądała seksownie ale nie jak jakaś lafirynda. Zapakowałem jej walizkę do bagażnika. Dreptała nogami w miejscu, nie mogła się doczekać, ale tak naprawdę nikt na nas nie czekał. Ruszyliśmy w milczeniu.

Klaus:
Siedziałem w salonie, wspominając wczorajsze popisy blondynki. Była nieprzewidywalna, pociągająca, silna, ale przy tym wszystkim była słodka i dziewczęca. To była mieszanka wybuchowa. Uśmiechałem się sam do siebie jak nastolatek. Musze coś z tym zrobić. Enzo jeden z poddanych mi wampirów, lub jak kto woli zauroczonych, przyniósł mi zdjęcia. Caroline z tym idiotą Damonem. Wyjeżdżali. Mój humor już nie był taki doskonały.
- Dziękuje Enzo. Bądź pod telefonem. Wychodząc zawołaj Stefana. - Rozkazałem a on skinął głową i wyszedł.
Nie musiałem długo czekać na przyjście Stefana.
- Wołałeś. - Stwierdził Salvatore i oparł się o parapet.
- Dokąd wyjechał twój brat z panienką Forbes? - Spojrzałem mu w oczy, po jego minie już wiedziałem, że prawdy mi nie wyzna.
- Nie wiem może na wycieczkę. Nie kazałeś mi z nimi się kontaktować więc powiedziałem, żeby trzymali się z daleka. - Okłamał mnie bez problemu dawny przyjaciel.
- W takim razie wstrzymamy się z przyjęciem. Chce abyście zobaczyli że wszyscy możemy żyć w zgodzie o ile tylko sami będziecie tego chcieli. - Uśmiechnąłem się i widziałem zawód na twarzy Stefana.
Mogłem czekać choćby i wieczność. Chce poznać młodą wampirzycę, później wrócę do poszukiwań Eleny. Pozwoliłem odejść wampirowi, sam udałem się do mojej pracowni. Chciałem pomalować. Jednak cały czas miałem przed oczami twarz dziewczyny.




Wróciłam.
Czy ktoś to jeszcze czyta?